Recenzja przedpremierowa
Romans pomiędzy księciem
Wilhelmem i księżniczką Elizą Radziwiłłówną jest w Karkonoszach dobrze znany.
Swego czasu plotkowała o nim cała arystokracja w Europie, obecnie zaś pobudza
wyobraźnię mieszkańców i turystów tego regionu. Przecież o mały włos Polka
zostałaby cesarzową Prus! Jedną ze scen wydarzeń był pałac Radziwiłłów w
Ciszycy, w pobliżu Kowar, a pruska arystokracja często bywała w Dolinie Pałaców
i Ogrodów, w jaką przemieniła podnóże
Karkonoszy.
Nikt jednak, do tej pory, nie
dotarł do tak wielu szczegółów korespondencji pomiędzy Elizą i Wilhelmem
Pruskim, jak Dagmar von Gersdorff. Autorka
niniejszej biografii dostała zgodę na przeczytanie listów pisanych przez
księcia do siostry Charlotty (później żony cara Mikołaja), a przez księżniczkę
do przyjaciółek, gdzie opisywała spotkania z ukochanym: „Zachowało się osiemnaście listów Elizy do Wilhelma.
Dziewiętnastolatka, pilnowana przez matkę, brata, damę dworu i guwernantkę, nie
mogła nic napisać, co by wykraczało poza obowiązujące konwenanse, nic, co było
dla niej ważne. Słała więc życzenia urodzinowe 22 marca „przez kwiat”: Wilhelm
kończył dwadzieścia pięć lat. W tym dniu chciał się z nią ożenić.”[1]
Księżniczka Eliza Radziwiłł i książę Wilhelm Pruski
W Tajnych Państwowych
Archiwach w Berlinie przechowywane są notatniki, pamiętniki i kalendarze
księcia Wilhelma Pruskiego. Nie były dotąd publikowane, nie poświęcano im
dotychczas uwagi. Lektura tych zapisków dostarcza obrazu epoki, w której żył
Wilhelm i ujawnia zdarzenia z jego życia prywatnego, chociaż informacji o
Elizie jest w nich niewiele:
„…nie wolno mu było oficjalnie
pisać do ukochanej. Są
to bileciki, którym znaczenie miały nadawać dyskretne dopiski. 16 marca 1822
roku posłał do Elizy z Niederwaldu koło Rüdesheim dwa liście bluszczu oraz liść
trzciny znad brzegu Renu; dziś leżą w płaskiej białej skrzynce z odręcznym
napisem: „Wszystko wysyłam tam, gdzie ciągle jestem myślami”.[2]
Niektóre informacje ukryte są w postaci
tajemniczych skrótów. „Niezwykle wymowne jest to, że książę każdego wieczora kończył
swoje notatki zamaszystym „E” – przez dziesięć lat duże „E” dla Elizy.”[3]
Ponieważ
korespondencja Elizy znajduje się w prywatnych zbiorach potomków rodów, z
którego przedstawicielami korespondowała, w przypisach znajdujemy takie
informacje jak: „Oryginalne listy księżniczki Elizy Radziwiłł do Luise von
Kleist, voto hrabina Stosch, zostały życzliwie udostępnione do przejrzenia przez
ich właściciela."[4]
Zachowało się sto pięćdziesiąt
listów Elizy do Lulu von Kleist.
To na ich podstawie autorka książki
napisała o Elizie Radziwiłłównie, że „nie wydaje się ona delikatną rośliną,
którą widziała w niej krytyczna hrabina Bernstorff. Prawdopodobnie jej
przyjemna powierzchowność i serdeczne zainteresowanie nawet wówczas w epoce
romantyzmu były czymś nadzwyczajnym. Harmonijny zarys twarzy, piękne włosy i
profil jak na kamei wyrażały jakąś magię i podkreślały jeszcze tajemnicę
charakteru będące źródłem fascynacji jej osobą. Twarz Elizy nazywano „miłą”,
jej oczy „natchnionymi”, była „anielską” istotą, której nikt nie mógł się
oprzeć – tak sądził również na śmierć zakochany Wilhelm, dla którego na całym
świecie nie istniała żadna kobieta, która miałaby więcej wdzięku. Sprawiała
wrażenie czułej i wrażliwej, mimo to była pełna energii i ambicji. Eliza miała
silną wolę, poczucie humoru i lubiła się śmiać. Do Lulu von Kleist pisała
śmiałe listy, w których bez ckliwości dowcipnie opisywała kurs tańca, męczące
wycieczki czy uciążliwych gości, którzy działali jej na nerwy, lub też drogi
szal i marzenie, by po lekcji jazdy konnej móc samej pogalopować przez
Tiergarten.”[5]
Luiza i Antoni Radziwiłłowie rodzice księżniczki Elizy.

Dlaczego Eliza nie była odpowiednią kandydatką na żonę dla
księcia?
W związku z miłością Wilhelma i Elizy sporządzono około
dwudziestu siedmiu ekspertyz, w postaci grubych ksiąg, a trwało to ponad sześć
lat. Przez te lata nastroje i nadzieje młodych wahały się jak na huśtawce. Raz
w młodych wstępowała nadzieja, aby znowu im ją odebrano. "Nastały
„ponure święta Bożego Narodzenia”, dodatkowo fatalne, bo profesor Schmelzer z
Halle przekazał księciu Wittgenstein kolejną, dwudziestą drugą opinię.
Zatytułowana „Małżeństwa morganatyczne niemieckiej arystokracji” odnosi się w
26 paragrafach do rodu Radziwiłłów: „Ten stary, zamożny, sławny i od stuleci
posiadający tytuł książąt Rzeszy ród … nie należy do suwerennych dynastii.
Niezaprzeczalnie wynika z tego, że: Związek małżeński Królewskiego Księcia Prus
z Księżniczką Radziwiłł jest morganatyczny.”- czytamy w pewnym momencie.[6]
Czy trzeba przypominać, że
suwerenność Polska utraciła w wyniku rozbiorów?
Księżniczka Eliza Radziwiłł
Książę Wilhelm, syn pruskiego króla Fryderyka Wilhelma III, znał Elizę
Radziwiłłównę od dzieciństwa. Po raz pierwszy ujrzał ją w Królewcu, gdy miał
jedenaście lat i był już od roku oficerem. Eliza była wówczas pięcioletnim
dzieckiem. Podczas serii bitew, stoczonych w 1806 r. wojska napoleońskie
pod wodzą cesarza Napoleona Bonaparte rozbiły armię pruską króla Fryderyka
Wilhelma III, a całe Królestwo Prus dostało się pod panowanie Francji. Król wraz z rodziną i dworem musiał uciekać przed
francuskimi wojskami na wschód do Królewca. Matce Elizy, księżnej Luizie
Radziwiłł, oraz jej rodzinie, groziło takie samo niebezpieczeństwo, co rodzinie
królewskiej. Żona księcia Antoniego Radziwiłła pochodziła bowiem z
panującego domu Hohenzollernów.
Miłość pomiędzy Elizą i Wilhelmem
zrodziła się zatem powoli, wyrosła z dziecięcej zażyłości i przyjaźni. O ile
dorosłym sprawy polityczne spędzały w tym czasie sen z powiek, to dla dzieci
był to czas beztroski: „…dla wszystkich dzieci,
zarówno królewskich, jak i Radziwiłłów, był to czas dużej swobody. Eliza mogła
bawić się ze swoim rodzeństwem Wilhelmem, Ferdynandem i Luizą, książę Wilhelm z
dwa lata od niego starszym następcą tronu i swoją ukochaną siostrą
Charlottą.”[7]
W dzieciństwie księżniczka
Eliza Radziwiłł „Gdziekolwiek
się pojawiała, mówiono o niej: „wdzięczna i urocza”. [8], a hrabina Bernstdorff zapisała:”(…) swoją delikatną łagodnością
oraz ognistym temperamentem roztaczała tyle uroku, że nikt nie był w stanie się
temu oprzeć.”[9]
Natomiast książę Wilhelm, po kampanii
antynapoleońskiej, w której uczestniczył w 1814 r. otrzymał pruski Krzyż
Żelazny. Miał siedemnaście lat, od czterech lat nie miał już matki i był drugim
w kolejności sukcesorem do pruskiego tronu. W wieku dwudziestu lat "był ponadprzeciętnego wzrostu, nosił krótkie wąsy i miał wyprostowaną
sylwetkę urodzonego jeźdźca. Wewnątrz miękki i wrażliwy, na zewnątrz przybierał
pozę człowieka z zasadami: twardego i zahartowanego. Zdaniem „księcia Goethego”
Karola Augusta von Sachsen-Weimar był pośród swojego rodzeństwa „najbardziej
imponującą postacią z nich wszystkich, przy tym skromny i rycerski, wesoły i
miło usposobiony, ale zawsze z poczuciem godności”[10]
Kim zatem byli Radziwiłłowie, że
dostąpili zaszczytu przyjaźni z królewską rodziną, lecz byli zbyt niskiego
urodzenia, aby ich córka mogła poślubić następcę tronu?
Radziwiłłowie byli wówczas
najbogatszym rodem w Europie. W Berlinie mieszkali w pałacu przy Wilhelmstrasse
77 i tam dość często spotykali się z rodziną królewską. Posiadali także m. in.
letni pałac w stylu myśliwskim w Antoninie, w Wielkopolsce i pałac w Ciszycy, w
pobliżu Kowar. Książę wraz z całą swoją rodziną prowadził ożywione życie
towarzyskie i artystyczne. Prywatnie był wielkim miłośnikiem sztuki, rysownikiem,
kompozytorem i wiolonczelistą. To on skomponował muzykę do "Fausta"
Goethego. To dzięki jego staraniom, wystąpił w Poznaniu z koncertem sam
Niccolò Paganini. Antoni Radziwiłł podejmował się również roli mecenasa sztuk
pięknych. Jego rezydencje odwiedzały ważne osobistości ze świata polityki i
sztuki, m.in. Fryderyk Chopin.
Pałac Radziwiłłów w Ciszycy na Dolnym Śląsku w 1907 roku i obecnie
[źródła: materiały prasowe i wikipedia]
W takim otoczeniu księżniczka Eliza, piąte
dziecko Radziwiłłów, wyrastała na piękną i mądrą kobietę. Nie ma zatem niczego
dziwnego w tym, że książę zakochał się w tej dobrze mu znanej, wspaniałej
dziewczynie.
„Książę Wilhelm, urodzony 22
marca 1797 roku jako drugi syn króla i królowej Luizy, już we wczesnych latach
pozostawał pod wrażeniem jej „niezwykłej pogody ducha”. Mając dwadzieścia lat
zapewniał jej rodziców: „Bez Elizy nie
wyobrażam sobie już mojego szczęścia w życiu”. Z
późniejszej perspektywy, już jako król Prus i cesarz Wilhelm I, próbował
tłumaczyć, dlaczego Eliza Radziwiłł z taką mocą przykuła go do siebie: swoją
urodą i godną naśladowania ufnością w Boga stała się gwiazdą przewodnią jego
życia. „Szlachetny charakter i niezwykły wdzięk jej powierzchowności, które
mogą być wyłącznie odbiciem pięknej duszy i wspaniałego usposobienia” -
zapewniał.”[11]
Jak zatem mogło się stać, że
matka Elizy, Fryderyka Dorota Luiza
Filipina Pruska, pruska księżniczka z rodu Hohenzollernów, mogła zostać
żoną księcia Antoniego Radziwiłła, a Eliza Radziwiłł żoną Wilhelma nie?
„Decydujące przy zawieraniu
związków małżeńskich wśród książąt były cele dynastyczne. Radziwiłł nie
wchodził w grę dla księżniczki z Hohenzollernów. (…) Ostatecznie zdecydował o
tym rządzący król Fryderyk Wilhelm II, który po trzecim rozbiorze Polski uznał,
że małżeństwo siostrzenicy z polskim Radziwiłłem będzie korzystne, bo „zjedna i
przywiąże” nową ludność. Tego rodzaju związki przekraczające granice były
wypróbowanym środkiem politycznym. Wielkodusznie wyrażono zgodę na ślub.”[12]
Wypróbowany środek polityczny!
Z jednym „ale”:
"W opisie przyjęcia
weselnego znajduje się pozorna błahostka. Król zakazał „tańca z pochodniami”,
starego zwyczaju, w którym przed parą młodych kroczą ministrowie z pochodniami,
„ponieważ książę Antoni nie należy do żadnego rządzącego rodu”. Nie mogła wtedy
przypuszczać, że ta dziwaczna okoliczność będzie miała znaczenie dla
przyszłości jej córki Elizy.”[13]
Jakie znaczenie? Właśnie takie,
że pomimo poślubienia przez Antoniego Radziwiłła pruskiej księżniczki, jego ród
nie może wchodzić w koligacje z rodami rządzącymi. Ostatecznie książę Wilhelm
nie dostał zgody na poślubienie Elizy.
Czemuż zatem Wilhelm nie
zdecydował się na ślub morganatyczny z Elizą, rezygnując z tronu? Po pierwsze
sprawujący władzę jego starszy brat Fryderyk Wilhelm IV okazał się
bezpłodny, a ponadto zaczął zdradzać objawy choroby psychicznej. Książę Wilhelm
musiał przejąć obowiązki władcy, a to oznaczało konieczność spłodzenia potomków
z prawem do sukcesji tronu.
Po drugie, książę Wilhelm był grzecznym,
posłusznym synem i nie zrobił nigdy nic bez zgody swojego ojca: "…od
dzieciństwa był strofowany i wychowywany w posłuszeństwie. Jako
siedemnastolatek musiał podczas konfirmacji w kaplicy pałacowej w
Charlottenburgu odczytać przysięgę: „Dla Króla, mego Ojca, żywię pełną czci i
czułości miłość. Będę się gorąco starać, by sprawić mu radość,. Będę
bezwzględnie posłuszny jego rozkazom. Będę się stosował do praw państwa i
konstytucji pod każdym względem.”[14]
Cecha dobrego żołnierza, jaką jest
karność, nie przyniosła mu szczęścia w życiu prywatnym.
Między kartami pamiętników możemy się natknąć na zasuszone
kwiaty, liście, a także liść przywieziony przez Wilhelma z Werony. Eliza
poprosiła go o jakąś pamiątkę nieszczęśliwych kochanków – Romea i Julii. Jakże
tragicznie prorocza okazała się ta prośba.
Eliza nie wyszła nigdy za mąż. Zmarła na gruźlicę, którą
zaraziła się podczas opieki nad chorym bratem Ferdynandem. Miała 31 lat.
Książę Wilhelm Pruski, który został cesarzem Wilhelmem I,
ożenił się z księżniczką Augustą von Sachsen-Weimar, spłodził z nią dwoje
dzieci, córkę i syna, po czym oddał się całkowicie polityce.
Czy
cierpiał z powodu straty Elizy? Bardzo. Jak bardzo, świadczy ten przejmujący
fragment, opisujący reakcję księcia na list od ojca, z ostateczną i
kategoryczną odmową zgody na ślub z Elizą: „W swojej rozpaczy Wilhelm wziął
wszystko, co podarowała mu Eliza – szpilkę lazurową, album, rysunki, liściki,
kartkę i zasuszone kwiaty, jej pukiel włosów i sygnet „Zawsze wierni” - i
włożył do czarnej drewnianej skrzynki z lazurytem, którą dostał od Charlotty.
Tylko portret Elizy zostawił na swoim biurku. Wieczorem pogalopował do parku w
Charlottenburgu, by modlić się przy grobie swej matki.”[15]
Nie miał
nikogo bliskiego (jedyna bliska osoba, ukochana siostra Charlotta, była w
Rosji), do kogo mógłby się zwrócić w takiej chwili. Był w swym bólu całkiem
osamotniony.
Cesarz Wilhelm I przez resztę życia nosił przy sobie portret
Elizy, który w 1822 roku na urodziny podarowała mu siostra Charlotta. Kiedy
umierał w wieku 91 lat, portret Elizy schował pod poduszką.
Czy był szczęśliwy? Przecież "Na dziewiętnaste
urodziny Elizy Wilhelm napisał do jej rodziców decydujące słowa: „Bez Elizy nie
wyobrażam sobie już mojego szczęścia w życiu”.[16]
Odpowiedź, nasuwa się sama.
Materiał faktograficzny, do którego dotarła Dagmar von
Gersdorf jest imponujący. Biografia Elizy i Wilhelma została napisana z ogromną
rzetelnością. Dotychczas, czytając artykuły o tym romansie wszechczasów, który
miał miejsce w urokliwej Dolinie Pałaców i Ogrodów, myślami byłam przy biednej
Elizie. Wilhelm wydawał mi się nieczułym mężczyzną, który nie chciał zawalczyć
o swoje szczęście. Teraz widzę go, jako głęboko nieszczęśliwego człowieka,
który musiał przywdziać emocjonalną zbroję i z godnością wypełnić swoje
obowiązki. Można powiedzieć, że poświęcił życie (w sensie osobistego szczęścia)
dla ojczyzny. To dla mnie iście szekspirowski bohater!
Wilhelm Pruski i Augusta von Sachsen-Weimar jako "państwo młodzi"
Jest też jeszcze jedna smutna, a może nawet tragiczna, postać w tej
historii. Zepchnięta na margines, potraktowana instrumentalnie, niekochana żona
Wilhelma, Augusta von Sachsen-Weimar. "Pierwsze słowa, jakie Augusta do
niego skierowała, brzmiały: „Wiem, kogo mam Wam zastąpić. Niech Bóg sprawi, że
będę mogła Wam ją zastąpić moimi najlepszymi staraniami!”[17]
W świetle tak licznych faktów oraz emocji uwięzionych między linijkami
listów, romans księżniczki Elizy i księcia Wilhelma Pruskiego ma wymiar
tragedii na skalę Romea i Julii, z których grobu, Wilhelm zabrał dla Elizy liść
bluszczu, na wieczną pamiątkę.
Serdecznie polecam tę opowieść o prawdziwej, wielkiej i niespełnionej
miłości.
-------------------
[1] „Na całym świecie tylko Ona. Zakazana miłość księżniczki Elizy Radziwiłł i
Wilhelma Pruskiego”, Dagmar von
Gersdorff, tłumaczenie
Grażyna Prawda, Wydawnictwo Ad Rem, Jelenia Góra 2014, s. 71
[2] tamże s. 71
[3] tamże s. 19
[4] tamże s. 259, przypis 13
[5] tamże s. 37
[6] tamże s. 106
[7] tamże s. 11-12
[8] tamże s. 9
[9] tamże s. 10
[10] tamże s. 19-20
[11] tamże s. 10
[12] tamże s. 17
[13] tamże s. 17
[14] tamże s. 158
[15] tamże s. 161
[16] tamże s. 89
[17] tamże s. 186
Dagmar von Gersdorff, niemiecka
pisarka, literaturoznawczyni, dziennikarka. Studiowała germanistykę i historię
sztuki na Wolnym Uniwersytecie w Berlinie. W 1978 roku uzyskała tytuł doktora
filozofii. Od 1964 roku pisze książki: najpierw dla dzieci, potem biograficzne
o ciekawych postaciach z okresu Goethego. Od 1980 roku jest członkiem
niemieckiego Związku Pisarzy oraz PEN Clubu. W 2005 roku w Polsce, nakładem
wydawnictwa „Twój Styl” ukazała się jej książka Matka Goethego.
Dagmar von Gersdorff trzyma niemieckie wydanie książki.
Na całym świecie tylko Ona. Zakazana miłość księżniczki Elizy Radziwiłł i Wilhelma Pruskiego
Autor: Dagmar Gersdorff von
Wydawnictwo AD REM